Do tego polecam puścić tą piosenkę:
http://www.youtube.com/watch?v=GS4-HRDx_5o&feature=related
Miłego czytania :*
**********************************************
*Klaus*
Caroline zaczęła płakać i wyć z bólu.
Skręcała się, musiałem coś zrobić. Przytrzymałem ją, ugryzłem swój nadgarstek i
przyłożyłem jej go do ust. Krew spływała jej do ust. Delikatnie wbiła swoje
zęby.
Piła moją krew i wtedy wyczułem ten
ból. Ból, który mógł zabić nawet wampira.
Po chwili do domu wbiegli lekarze
zaczęli ją badać, ale nic nie wykryli.
-Musimy zabrać ją na obserwację do
szpitala. Jest duże prawdopodobieństwo, że pana dziewczyna poroni. Przykro nam.
- gdy lekarz mi to oświadczył, łzy zakręciły mi się w oku i spływały po
policzku. Nie umiałem tego powstrzymać. Caroline dostała leki przeciwbólowe,
które i tak nic jej nie dawały. Dostała zastrzyk z mocnym lekiem usypiającym.
Uklęknąłem na środku pokoju i
płakałem.
-Dlaczego??- pytałem sam siebie.- Czy
te parę tygodni szczęścia to za dużo?? - zacząłem mocniej płakać.
Na dole słyszałem jak karetka
odjeżdża z moją ukochaną.
Wybiegłem z pensjonatu, wsiadłem w
samochód i odjechałem za nią.
W szpitalu dowiedziałem się, że oboje
przy tym mogą umrzeć.
Nie wytrzymałem, wziąłem telefon i
zadowoleniem do Bonnie. Po 3 sygnałach odebrała.
-Słucham?
-Bonnie tu Klaus- głos mi drżał,
musiałem powstrzymać się od płaczu- musisz mi pomóc proszę Cię!! - już dłużej
nie wytrzymałem, znów zacząłem płakać.
-Ja?? Ja mam ci pomóc?? A ty mnie za
to zabijesz?? -zapytała, nastała głucha cisza, jednak po chwili zapytała- No
dobra mów zastanowię się czy ci pomóc. -powiedziała była zdziwiona, że płaczę.
-Caroline...oona, onna umiera i
dziecko też. Proszę przyjedź do szpital szybko. - to wszystko było dla mnie
zbyt ciężkie.
-Co???- krzyknęła.- Zaraz będę.
Zadzwoń jeszcze do Eleny. - i się rozłączyła.
Zadzwoniłem jeszcze do Eleny
powiedziała, że zaraz będą wszyscy.
Po 5 minutach była już Bonnie.
Czekaliśmy w dwoje na korytarzu, aż wyjdzie lekarz.
-Mam złą wiadomość. - tutaj urwał.
Nie wiedziałem już co mam robić. Bonnie mnie przytuliła nie wiem dlaczego, ale
w sumie lepiej się poczułem. Teraz wiedziałem co to znaczy mieć oparcie w
bliskich.
-Niech pan mówi. -powiedziałem.
Dalej przytulałem się do Bonnie.
Płakałem jej w ramię.
-Caroline został max tydzień życia.
Jej dziecko zabiją ją od środka. Serce tego nie wytrzymuje. Przykro mi.
-powiedział i odszedł.
Dlaczego takie coś tylko mnie zawsze
się przytrafia??
Razem z Bonnie wszedłem do pokoju w,
którym leżała właśnie ona.
Nie ruszała się, ale na jej twarzy
widziałem ból. Bonnie zrobiła dziwną minę i kazała mi zamknąć drzwi.
-To jest działanie czarownic. Jestem
tego pewna. Muszę się z nimi jakoś skontaktować. Pilnuj, żeby nikt nie wszedł -
skończyła swój monolog.
Stałem oparty o drzwi i patrzyłem co
robi Bonnie. Wyciągnęła świece z torby, którą miała. Czyli już prędzej
wiedziała. I zaczęła wzywać duchy zmarłych czarownic w jakimś dziwnym języku.
Po chwili w pokoju zapadła cisza,
zrobiło się strasznie zimno i zaczęły odzywać się jakieś głosy.
-Po co nas wzywasz, ostatni potomku
rodu Bennett??
-Dlaczego wyrządzacie moim
przyjaciołom krzywdę/? -zapytała zdecydowana.
-Ona ma w dobie demona.!! Syna
najgorszego stworzenia na świecie! On musi być zgładzony, nim go porodzi.
-Nie macie takiego prawa. Ona nic nie
zrobiła, to dziecko też. I niby wy nazywacie się dobrymi czarownicami?? -pytała
dalej chodź nie była już tak opanowana, płakała.
-Dlaczego nie weźmiecie mnie??
Dlaczego ją? - wtrąciłem się nie umiałem opanować łez.
Czarownice dopiero teraz spostrzegły,
że ja też jestem w tym pomieszczeniu.
-Dlaczego?? Dlatego, że nie możemy
cie zabić. Jesteś zbyt silny. A jedyną bronią jest właśnie ta dziewczyna.
-Możecie zabrać mnie. Zabić, robić co
chcecie, ale nie zabierajcie jej. Ja ją KOCHAM!!- ostatnie słowo
wykrzyczałem jak najgłośniej umiałem.
-Zostawimy ją dopiero, gdy dowiemy
się czy to prawda. Jedna z czarownic wejdzie w ciebie i zobaczy jakim uczuciem
darzysz tą dziewczynę. Jeżeli kłamiesz i zależy ci tylko na tym dziecku , ona
zginie.
Pokiwałem głowę na znak, że się
zgadzam. Po chwili czułem jak coś we mnie wpadło z wielka szybkością. Do
pokoju zaczął ktoś pukać.
-To ja Elena. Wpuście mnie.- mówiła.
-Zaraz na razie nie możemy.
Po jakiś 3 minutach czułem, że duch
czarownicy w końcu mnie opuścił. Czyli już wszystko wie.
Duchy spojrzały na mnie. Czułem to.
-Caroline będzie żyć. Dziecko także.
- tylko tyle powiedziały do mnie, obróciły się i Emilly zwróciła się do Bonnie
- A tobie córko gratuluję. Kol chodź zachowuje się jak dziecko to jest
odpowiednim facetem dla ciebie. - wszystko zniknęły.
Zrobiłem zmieszaną minę i wpuściłem
do sali Elenę, Stefana, Damona i Kola.
Co tu robił Kol??- zastanawiałem się.
******************
Hej :** Co tam u was??:D Sorry, że
rozdział nie ukazał się wczoraj ale nie miałam czasu. A w nocy nie chciało mi
się już pisać. Nie wiem czy wam się będzie podobał. Mam rozwinąć wątek z
Bonnie??:D
Moim zdaniem mogłoby być ciekawie.
Nie wiem kiedy następna notka. xd Kiedy byście chcieli??:D
Pozdrawiam :**
Rozdział przecudny, wspaniale napisany. Rola Kola robi się coraz bardziej interesująca. ; )
OdpowiedzUsuńhttp://niesamowite-mroczne-opowiesci.blog.onet.pl/
Pozdrawiam ; D
Kol i Bonnie? Brzmi ciekawie. Rozdział przepiękny. Czekam na NN.
OdpowiedzUsuńDzięki po raz kolejny się popłakałam, piosnkę którą wpisałaś w linku jest prześliczna i idealnie pasuje. Rozdział niesamowity, Fajnie że Bonnie będzie z Kolem. ;D
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :) Czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńUff... całe szczęście że dobrze się skończyło, ale tak czy siak Caroline i Klaus się nacierpieli przez te głupie czarownice... biedactwa... Hmm... czyżby nasz Kol postanowił się zmienić dla panienki Benett wzorem brata? ;p
OdpowiedzUsuńkiedy będzie kolejny ?
OdpowiedzUsuńNowa miniaturka na www.tvd-short-stories.blogspot.com Zapraszam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń