*Klaus*
Nie myślałem nad tym. Musiałem zapamiętać,
że potem mam go o to zapytać.
Usiadłem na łóżku obok nieprzytomnej Caroline.
Po jakiś 10 minutach zaczęła się budzić.
Coś gniotło mnie w tylniej kieszenie
spodni. Dotknąłem tego. Było to małe pudełeczko w kształcie serduszka. Caroline
w końcu się ocknęła. Przytuliłem się do niej i zapytałem:
-Kochanie nic ci nie jesteś??
Zrobiła wystraszoną minę. Rozejrzała się
dookoła mi też kogoś brakowało. Brakowało matki Caroline.
-Gdzie jest moja mama?? –Caroline zapytała
z podenerwowaniem.
-Caroline jakby ci to powiedzieć- zaczęła
Elena, ale Caroline jej przerwała:
-Eleno nie owijaj w bawełnę tylko mów. –powiedziała
to z taką siłą.
-W twoim domu wybuchł pożar, a twoja mama
była w środku. Przykro mi. –skończyła.
-Co?? –płakała i kręciła się. –Dlaczego??
Zostawcie mnie samą!! –krzyczała.
Objąłem ją, ale odsunęła mnie od siebie.
Wszyscy wyszliśmy. Razem z Kolem i Bonnie jechaliśmy w stronę domu Caroline.
*Caroline*
Teraz został mi już tylko Klaus i –dotknęła
swojego brzucha- moje dzieciątko. Jeżeli ich stracę nie będę mieć nikogo. Ale
to wszystko moja wina. Gdyby nie to, że stałam się wampirem teraz mama by żyła.
Klaus byłby potworem, a ja dalej kończyłabym spokojnie szkołę, ale nie ja
zawsze musiałam wpaść po uszy. Gdyby nie ten dzień, gdybym słuchała matki i nie
chodziła po nocy po cmentarzach.
Dlaczego ja musiałam być tak głupia – myślałam.
Następna fala łez spływała mi po policzku.
Co ja takiego zrobiłam, że los się tak do
mnie odwrócił.
Jedyną dobrą rzeczą jaka mnie spotkała
to, to że poznałam Klausa.
Ale nie chcę żeby mu też się coś stało.
Nie mogę na to pozwolić. Wyszłam z łóżka odsłoniłam firanki z okna. Spojrzałam
w dół nie było tak wysoko, a w sumie jestem wampirem i tak nic nie może mi się
stać. Skoczyłam w dół. Lekkie kopnięcie w brzuch i nic więcej.
Pobiegłam w stronę mojego ulubionego
miejsca –wodospad- miejsce z tyloma wspomnieniami. To tam odkryłam prawdziwe
oblicze Klausa. To tam nie był tą krwiożerczą bestią, to przy mnie się zmienił.
To tam razem z Eleną i Bonnie zdradzałyśmy sobie największe sekrety. Co
teraz się z nami stało?? Ta przyjaźń gdzieś znikła, już nigdy nie będzie tak
jak kiedyś. Usiadłam w moim stałym miejscu i myślałam.
*Klaus*
Podjechaliśmy pod dom, ale wydawało mi się
tam coś dziwnego. Pod wrakiem spalonego domu stała grupka osób. Było tam 11 osób
stało i przyglądało się jeszcze palącemu się domowi. Dziwiło mnie także, że
policja nie zwróciła na nich uwagi. Stali tam i wpatrywali się w dom. Wampirzym
krokiem podbiegłem w ich stronę.
-Mógłbym zapytać co wy tutaj roicie.
Na przód wyszła wysoka czarnowłosa
dziewczyna. Wyglądała na jedną z takich, którymi kiedyś się bawiłem.
-Szukamy Caroline Forbes. Wiesz gdzie ją
znajdziemy??
Dopiero teraz dostrzegłem podobieństwo między
tą dziewczyną, a Caroline.
Tylko te włosy. Ona miała czarne, a miłość
mojego życia była blondynką.
-Może wiem gdzie jest. Ale i tak ci nie
powiem. Wypad stąd! Natychmiast!!
Groźnie pokazałem zęby i wtedy cała
jedenastka oddaliła się od miejsca zdarzenia.
Powsiadali w swoje samochody, a dwie
dziewczyny wsiadły na motor. Wszyscy odjechali, nie miałem czasu już myśleć kim
byli, bo już biegłem w stronę domu. Wpadłem do środka i to co tam zobaczyłem
bardzo mnie zdziwiło, wręcz rozwścieczyło.
*Caroline*
Siedziałam tak i myślałam. Gdy byłam człowiekiem,
byłam plastikową lalą. Myślałam tylko o sobie. Co ja bym dała, żeby wrócić do
tamtego życia.
Po chwili usłyszałam nadjeżdżający
motocykl i 3 samochody. Wstałam i schowałam się za drzewem.
-Diana mówiła, że powinna tutaj gdzieś być.-
mówiła czarnowłosa dziewczyna z motocyklu.
-Fay mówiłem ci, że masz panować nad
swoimi emocjami. Jak mogłaś podpalić ten dom. W środku była twoja matka.!! –to
mówił jakiś chłopak.
-A skąd ja miałam wiedzieć, że tam będzie
moja matka?? To, że jestem czarownicą nie oznacza, że jestem jasnowidzem i, że
panuje nad emocjami. – dziewczyna o imieniu Fay zaczęła krzyczeć.
Dopiero teraz do mnie dotarło, że oni
rozmawiają o moim domu. Ale co ta dziewczyna mówi, że jej matka była w środku,
a może tam była z jakąś koleżanką. Słuchałam dalej.
-Musimy ją znaleźć. Dobrze wiesz Fay, że
ona dopełnia kowen, a przy okazji jest twoją siostrą. – powiedziała piękna
dziewczyna o blond, świecących włosach.
-I co, że ta Caroline jest moją siostrą.
Widzisz ją tutaj?? Bo ja nie!! Nie moja wina, że mamy jednego tatusia i, że ona
jest czarownicą. Nic nie jest moją winą, więc się ode mnie odwalcie. – skończyła
to mówić wsiadła na motor i odjechała.
Boże oni rozmawiali o mnie! Co mój ojciec
miał romans?? Ale jakim cudem jestem czarownicą.?? Nie mogłam stać dalej za tym
drzewem. Chciałam dowiedzieć się więcej.
Wyszłam zza niego i stanęłam twarzą w
twarz ze śliczną blondynką.
************************
Hej po pierwsze chciałam przeprosić, że
tak długo nie pisałam. No ale teraz mam już plan na długo, długo :D. Wzięłam
postacie z ,, Tajemnego Kręgu" bo sama bym nie wymyśliła. No zobaczycie co
to będzie.
Tylko szkoda mi mamy Caroline. No ale, żeby
wykonać plan nie mogło jej tam być :D.
Jeżeli się podobało to komentujcie :D.
Pozdrawiam :**
Super rozdział! Po prostu nie mogę się doczekać kolejnego! Kiedy będzie?
OdpowiedzUsuńFajny XD
OdpowiedzUsuńSuper, mam nadzieję że kolejny dodasz szybko.
OdpowiedzUsuńFantastycznie, czekam na kolejny. ; )
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowane-opowiesci.blog.onet.pl/
nie ładnie tak plagiatować secret circle...
OdpowiedzUsuń