*Klaus*
Obudziłem się rano. Właśnie zaczęło świtać.
Usłyszałem jakiś trzask na dole. Caroline wtulała się w mój nagi tors. Odsunąłem
ja na milimetr i wyszedłem z łóżka. Otworzyłem po cichu drzwi i spojrzałem do
tyłu. Caroline nadal spała. Musiała być bardzo zmęczona po dzisiejszej nocy.
Mimowolnie się uśmiechnąłem. Tak ślicznie wyglądała. Rozczochrane włosy dodawały
jej uroku. Usłyszałem znów hałas na schodach. Wyszedłem z pokoju i szybko zamknąłem
drzwi. Kol!! To właśnie on tarabanił się po schodach. Był zalany w sztok. Nie
wiem jakim cudem doszedł do domu, a tym bardziej po tych schodach.
-Stary żałuj, że cię nie było. Taka
impreza. W dechę – zaczął coś jąkać.
Wziąłem go pod ramię i zaprowadziłem do
jego pokoju. Położyłem na łóżku i przykryłem go kocem. Butów mu już
zdejmować nie będę, nie chcę umrzeć z tego smrodu- pomyślałem, śmiejąc się.
Zamknąłem drzwi i zeszedłem po schodach
do kuchni. Zacząłem robić śniadanie. Wyciągnąłem patelnię i zrobiłem ciasto na
naleśniki. Zacząłem piec. Nałożyłem na dwa talerze i postawiłem je na tacy. Wziąłem
jeszcze ser i bitą śmietanę w sztyfcie. Do dwóch szklanek nalałem soku
pomarańczowego i jeszcze wyszedłem na dwór po jakiś kwiatek.
Dobrze, że nasza matka Rebekah dbała o
kwiaty. Urwałem jedną czerwona róże. Włożyłem ją do wazonu i położyłem na tacy.
Pod niosłem ją i zaniosłem do góry. Ku mojemu zdziwieniu Kol znów wstał.
-Oooo.... mój kochany braciszek, zrobił
mi śniadanko. –powiedział i zaczął się śmiać wyrywając mi tace z śniadaniem.
-Kol ty pijaku zostaw moje śniadanie. To
nie dla ciebie!! –zacząłem krzyczeć.
Kol co raz bardziej się śmiał i rwał tacę.
Kopnąłem go parę razy w kolano.
Po chwili zabawy ktoś otworzy drzwi z
mojego pokoju. Stała w nich Caroline w mojej koszulce. Spojrzała na nas
zdziwiona, swoimi zaspanymi oczami.
Wyglądała tak prześlicznie. Wpatrywałem
się w nią gdy usłyszałem głosy Kola:
-Oooo.. Stary nie wiedziałem, że miałeś
taką imprezę.
Spojrzałem na talerz z naleśnikami nie było
jednego, ale Kola też nie było.
Caroline zaczęła się śmiać.
*Caroline*
Wciągnęłam go do pokoju. Wyjęłam tacę z
jego rąk i położyłam na komodzie. Chwyciłam go za szyję i przyciągnęłam do
siebie. Nasze usta się spotkały. Tak bardzo nam tego brakowało, tej namiętności,
czułości. Położył mnie na łóżko. Zaczęliśmy się śmiać. Po chwili ktoś zaczął
pukać do pokoju i otwierał już drzwi. Wziąłem poduszkę i rzuciłem w jego stronę
krzycząc:
-Wynoś się stąd palancie.
-Myślałem, że wam nie przeszkadzam. Klaus
jesteś już dawno niepłodny więc nie masz się czego wstydzić. Nie wiem czy ci
jeszcze nie wykastrowali. A tak w ogóle chciałem pogadać z Caroline.
-O czym- zapytał Klaus.
-Jak udało jej się zawładnąć takim
ogierem. –zaczął się śmiać.
-Wiesz on jest taki słodki, że trudno mu
się oprzeć- włączyłam się do rozmowy.
Klaus objął mnie w pasie i pocałował. Słyszeliśmy
tylko jak Kol wydaje odgłosy obrzydzenia i wychodzi z pokoju.
*****************
Hej :* Na początek chciałabym podziękować
za wszystkie miłe komentarze :D Byłam mile zaskoczona jak wróciłam z
Zakopanego. No i wychodzi, że nawet dobrze zrobił mi ten wyjazd. 30 min i
rozdział napisany. Sory jak za krótki ale ja zawsze pisze na kartkę a4
Wordzie.
Następny rozdział może w piątek bo teraz będzie wolne :D
Zaczynam już tworzyć nn :D piszcie kiedy dodać xd ;D
Pozdrawiam
:**
Super, tylko krótkie. Czekam na NN!
OdpowiedzUsuńCzytam,czytam:) Fajne;) szkoda,że tak krótko...:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: klaroline.bloog.pl
O Boże, teksty Kola rozbrajające. Hehehe Kobieto masz dar do tego chłopaka !! ;D Po raz pierwszy czytam blog w którym ktoś pisze od przemiany Caroline, świetnie ci to wychodzi. ;) Graty Pisz, pisz ale to szybko
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanko tylko pisz wiekszą czcionnką bo oślepniemy i niebedzie komu czytać
OdpowiedzUsuń